Do zrobienia surówki, którą prezentowałam poprzednim razem, zużyłam tylko 1/3 pokaźnej bulwy selera, trzeba więc było coś zrobić z pozostałą częścią. Przy każdej okazji podkreślam moją selerofobię, ale przecież nie mogłam go wyrzucić. Ugotowałam więc na nim prostą zupę, której smak niewiele miał wspólnego z surowym selerem i szczerze mnie zachwycił.
Jeśli podobnie jak ja, uważacie seler za feler, to w tej postaci będziecie się nim zajadać. Jeśli jak Pan D. uwielbiacie selera na surowo, to w tej zupie nie znajdziecie jego smaku, ale i tak poprosicie o dokładkę.
Seler koresponduje z orzechami, dlatego dodałam do niego tahinę, która ostatnio pojawiła się w hummusie oraz olej sezamowy, który bardzo lubię. Nieskromnie powiem, że był to trafny wybór.
ZUPA SELEROWA
ok. 400 g selera, 1 i 1/4 l bulionu warzywnego, 3 małe ziemniaki, łyżka tahiny, 2 łyżki śmietanki 30%, łyżka soku z cytryny, olej sezamowy, czerstwe pieczywo na grzanki, ząbek czosnku, 2 łyżki oliwy, łyżka masła
ew. długodojrzewający żółty ser (na miejscu będą również sery pleśniowe, z białą lub niebieską pleśnią)
Selera kroimy w kostkę. Dusimy go przez ok. 10 minut na łyżce oliwy i łyżce masła. Zalewamy ciepłym bulionem, a gdy ten zawrze, dorzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki. Gdy warzywa zmiękną, miksujemy zupę na gładko.
Dodajemy tahinę, śmietanę i sok z cytryny.
Grzanki robimy rwąc chleb na kawałki, które podsmażamy na łyżce oliwy, delikatnie soląc i pieprząc. Na koniec dodajemy czosnek posiekany najdrobniej, jak umiemy. Gdy mocno się zrumieni, zdejmujemy patelnię z ognia.
Zupę rozlewamy na talerze lub do miseczek, do każdej porcji wsypujemy trochę grzanek i czosnku. Możemy polać kilkoma kroplami oleju sezamowego lub posypać startym serem o wyrazistym smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz