Oto posiłek skrojony na miarę. Na miarę potrzeb kogoś, kto jest na diecie. Diecie, która nie ma odchudzić, ale poprawić samopoczucie. Przeszła na nią R., moja przyjaciółka z lat szkolnych, z którą siedziałam w jednej ławce przez dwanaście lat edukacji. Dieta zaś jest dość restrykcyjna i wymaga wielu wyrzeczeń, ale skoro stawką jest pozbycie się pozbawiających radości życia i swobody ruchu bóli brzucha, to warto jej przestrzegać.
R., podawszy mi listę tego, co jeść może, tego, co jest zakazane i tego, co dozwolone w małych ilościach lub pod pewnymi warunkami, zapytała, czy nie jest to interesujący temat.
Otóż tak, R.! To bardzo interesujący temat, a w dodatku niezwykle na czasie. Gluten, który wykluczyłaś z jadłospisu, to obecnie wróg publiczny numer jeden. Laktoza, cukier i drożdże, z których też musiałaś zrezygnować, od dawna stoją pod pręgierzem.
Tzw. "blogosfera" oszalała na punkcie przepisów wegańskich i bezglutenowych. Również w "kobietkach" (jak za "Dniem świra" nazywam czasopisma dla pań) z niższej i wyższej półki roi się od propozycji tego typu diet. Wiele osób przechodzi na nie w nadziei na zrzucenie zbędnych kilogramów lub lepsze samopoczucie, choć nie mają pojęcia, czy faktycznie cierpią na nietolerancję laktozy lub glutenu.
Z tego też powodu nie dołączyłam do tego zbiorowego szału. Dopóki nie zbadam się w tym kierunku, to nie będę narzucać sobie ograniczeń, które mogłyby okazać się zbędne. Twoja sytuacja każe mi jednak zastanowić się nad sobą i tym, co jem. Teraz czuję się dobrze, więc pozwalam sobie właściwie na wszystko, ale przecież jeszcze kilka lat temu przewód pokarmowy sprawiał mi spore problemy. Lekarz wprawdzie zabronił mi tylko alkoholu, napojów gazowanych i ostrych potraw, a po wszystkie te rzeczy sięgam rzadko, ale być może powinnam na własną rękę zgłębić temat. Tym bardziej, że był to chirurg, a nie gastrolog.
Cieszę się, że poruszyłaś ze mną temat żywienia i zaproponowałaś mi kooperację na tym gruncie. To dla mnie okazja do tego, co lubię najbardziej - pogłębienia wiedzy o jedzeniu i do skomponowania dań. Tym razem zadanie jest trudniejsze, bo muszę trzymać się określonych zasad, ale przez to też ciekawsze.
Taka dieta wymaga sporej gimnastyki umysłowej, namysłu nad każdym posiłkiem i kombinowania, chętnie więc wesprę Cię chociaż kilkoma skromnymi propozycjami.
Zaczniemy tak, jak należy czyli ab ovo, ale nie tylko metaforycznie, ale i dosłownie. Obecność jajka w daniu, które Ci zaprezentuję, ma nawet uzasadnienie medyczne. Inny składnik potrawy, szpinak, zawiera sporo szczawianów, które mogą odkładać się w nerkach i prowadzić do kamicy. Jajko zapobiega temu zjawisku i z tej samej przyczyny zupę szczawiową tradycyjnie podaje się z jajkiem. Ot, odwieczna mądrość ludowa. Powstawanie kamieni nerkowych hamuje też sok z cytryny.
Bazę dania stanowi kasza jaglana, jedyna kasza, jaką możesz jeść, a którą miałam akurat w domu. Oczyszczające diety na bazie jaglanki też są teraz przebojem, a bloggerki prześcigają się w pomysłach na jej wykorzystanie w potrawach wytrawnych i słodkich. Jak więc widzisz, internet Ci sprzyja, a Twój jadłospis jest zwyczajnie modny, więc bez trudu znajdziesz w sieci mnóstwo inspiracji. Prześlę Ci kilka adresów. Na pewno sama już poczyniłaś takie poszukiwania, ale być może znajdziesz coś nowego wśród znanych mi źródeł.
No dobrze, mamy więc jajko, szpinak i kaszę jaglaną. Do tego wędzony łosoś, pełen kwasów omega-3 i jeszcze trochę warzyw. Będzie więc zdrowo i naprawdę smacznie. To danie możesz zjeść na gorąco albo na zimno. Świetnie się sprawdzi jako lunch na wynos (przetestowałam to nawet na Panu D. - dostał je do pracy w charakterze sałatki). Z podanych proporcji wyjdą Ci dwie solidne porcje, więc będziesz mogła sprawdzić obie wersje. Przede wszystkim jednak żywię nadzieję, że nie dodałam niczego, czego nie możesz jeść. Oczywiście możesz pominąć sól. Ja nie jestem gotowa na taki krok, ale użyłam soli morskiej, bo wspominałaś, że możesz ją stosować w niewielkich ilościach.
W razie czego daj znać, czy musiałaś jakoś zmodyfikować przepis. No i poproszę o najważniejszą informację: czy Ci smakowało?
Życzę Ci zdrowia, wytrwałości w diecie i smacznego!
KOLOROWA KASZA JAGLANA ZE SZPINAKIEM, POMIDORAMI, WĘDZONYM ŁOSOSIEM I JAJKIEM
200 g kaszy jaglanej, 100 g świeżego szpinaku (mrożony też może być), 2 pomidory (to nie sezon, więc użyłam hiszpańskich, ale jeśli nie chcesz używać nielokalnych produktów, możesz zastosować pomidory suszone), 100 g łososia wędzonego na ciepło (na zimno też może być), 1 jajko na porcję, sól morska, ziarnisty pieprz kolorowy, gałka muszkatołowa, 2 ząbki czosnku, mała czerwona cebula lub pół dużej, 2 łyżki oliwy do smażenia
Kaszę płuczemy pod bieżącą wodą i wrzucamy na lekko osolony wrzątek (na 200 g potrzebne będzie ok. pół litra wody). Gotujemy pod przykryciem do miękkości czyli przez 15-20 minut. Kaszy nie należy mieszać. Zrobią się w niej samoczynnie otworki, zapewniające cyrkulację. Powinna wchłonąć cały płyn.
Jajko gotujemy na półmiękko czyli wkładamy je do wrzątku na 4,5 minuty. Dzięki temu żółtko rozpłynie się rozkosznie, tworząc sos (jak widać na zdjęciu, moje popłynęło szeroko...). Oczywiście możesz ugotować jajko na twardo, zwłaszcza, jeśli zamierzasz zabrać kaszę ze sobą w postaci sałatki.
Szpinak myjemy i osuszamy, szatkujemy.
Czosnek i cebulę drobno siekamy.
Pomidory kroimy w kostkę.
Na patelni rozgrzewamy oliwę. Wrzucamy na nią cebulę, potem czosnek. Gdy cebula się zeszkli, wrzucamy szpinak. Gdy przywiędnie, dodajemy pomidory i dusimy jeszcze kilka minut na małym ogniu. Dodajemy podzielonego na kawałki łososia. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Mieszamy.
Nakładamy na talerz kaszę, dodatki mieszamy z nią lub kładziemy na nią, a na całość rozbijamy jajko, które posypujemy świeżo zmielonym pieprzem.
Szybko, zdrowo, kolorowo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz