Kucharze i redaktorzy rubryk kulinarnych z kolorowych czasopismach w okresie świątecznym często prześcigają się w wymyślaniu przepisów spod znaku "klasyki w nowym wydaniu". Owszem, zapraszając znajomych na grudniową kolację lub przygotowując coś na opłatek pracowniczy, można zabłysnąć jakimś oryginalnym daniem, nawiązującym do kulinarnej tradycji polskiej lub zagranicznej, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała przemycać coś takiego do wigilijnego menu.
Przez cały rok czekam na gotowany przez Tatę intensywny i pikantny barszcz, jego smażonego karpia z dużą ilością cebulki i czaso- oraz pracochłonną, długo i starannie doprawianą sałatkę warzywną. Nie mogę doczekać się przepysznych uszek, robionych przez Mamę według starego przepisu z "Kuchni staropolskiej", jej kompotu z suszonych owoców i śledzi w śmietanie. Boże Narodzenie nie jest dla mnie czasem na eksperymenty.
W Wigilię rodzice niepodzielnie panują w kuchni, kłócąc się przy tym o miejsce, sprzęt, wtrącanie się, kolejność przyrządzania potraw i mnóstwo innych drobiazgów. Właściwie co roku dochodzi do płomiennych scen, swoją pomoc ograniczam więc do minimum. To chyba jedyny dzień, kiedy wolę zdezerterować i opuścić zamienioną na pole walki kuchnię, by zająć się choinką, nakryciem stołu, prezentami i samą sobą.
Zanim udam się do domu rodzinnego i wpadnę w oko cyklonu, gotuję sobie spokojnie w zaciszu swojej kuchni. Dzisiaj zrobiłam potrawę prostą i szybką w przygotowaniu. Dzięki zawartości łososia, który staje się popularną propozycją świąteczną nie tylko w Skandynawii, ale i w naszej ojczyźnie, będzie się ona nadawać na jakieś okołogwiazdkowe spotkanie. Zielone i czerwone dodatki kojarzą się z choinką i prezentami, podobnie jak makaron w kształcie kokardek. To danie jest raczej zbyt mało "fancy", by można było zaimponować nim współpracownikom podczas korporacyjnej wigilii, ale sprawdzi się w
warunkach domowych, na stole dzielonym z rodziną lub przyjaciółmi.
Wcześniej robiłam to danie tylko ze szpinakiem, pomidorkami cherry i grillowanym filetem z łososia, wymarzyłam sobie jednak wersję, w której występuje drugi rodzaj pomidorów - suszone w zalewie oraz drugi rodzaj łososia - wędzony na zimno. Ta opcja wydaje mi się pełniejsza w smaku i ciekawsza.
MAKARON ZE SZPINAKIEM, POMIDORAMI I ŁOSOSIEM
500 g makaronu farfalle (kokardki) - żeby było jeszcze świąteczniej, może być trójkolorowy, 450 g mrożonego szpinaku w liściach, opakowanie pomidorków koktajlowych (kilkanaście sztuk), 8 suszonych pomidorów z zalewy, 250 g surowego filetu z łososia, kilka plastrów łososia wędzonego na zimno, 2 ząbki czosnku, pół cebuli, sól, pieprz, gałka muszkatołowa, trochę śmietany, ser do utarcia (parmezan, grana padano lub coś w tym stylu), 2 łyżki kwaśnej śmietany (16-18 %)
Pobrudzimy kilka garów. W jednym, dużym, gotujemy makaron (zawsze najpierw zagotowuję wodę w czajniku i wrzącą wlewam do garnka, żeby było szybciej).
W drugim, małym, rozmrażamy szpinak. Do zamrożonych kostek szpinaku dodajemy trochę gorącej wody, przykrywamy, a gdy się rozpuszczą, dodajemy posiekany czosnek i cebulkę. Doprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową i kwaśną śmietaną, dusimy jeszcze kilka minut.
Na patelni (najlepiej grillowej) smażymy doprawionego solą i pieprzem surowego łososia. Do smażenia możemy użyć zalewy od suszonych pomidorów. Najpierw kładziemy go skórą do dołu na rozgrzany tłuszcz, po kilku minutach przewracamy na drugą stronę. Czekamy, aż mięso zmatowieje. Przekładamy na talerz lub deskę.
Na tej samej patelni podsmażamy przekrojone na pół pomidorki koktajlowe, a pomidory suszone kroimy w paski. W paski kroimy również wędzonego łososia.
Odcedzony makaron łączymy ze szpinakiem, dwoma rodzajami pomidorów, podzielonym za pomocą widelca na kawałki filetem z łososia i z paskami łososia wędzonego.
Wykładamy na talerze, posypujemy świeżo zmielonym pieprzem (najlepiej białym) i startym serem.
Wędzony łosoś, który został po ugotowaniu powyższego dania, wykorzystałam do zrobienia kanapeczek z łososiem. Będą one świetną propozycją na jakieś zimowe przyjęcie. Trudno mówić tu o jakimś przepisie. Chleb, np. razowy lub ciabattę czy bagietkę, kroimy w małe kromki, każdą smarujemy masłem, a potem mamy dwie możliwości: albo kładziemy na kanapkę kawałek łososia i kleks kwaśnej śmietany albo smarujemy ją serkiem śmietankowym i na nim lokujemy rybę. Obie wersje są smaczne i obie wykańczamy tak samo: świeżo zmielonym pieprzem i dużą ilością koperku, który od razu przywodzi na myśl las iglasty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz