Nie od razu polubiłam Grecję, ale gdy mój tygodniowy pobyt tam dobiegał końca, a ja dopiero co zdążyłam przystosować się do lokalnego klimatu, żal mi było wyjeżdżać.
Wiele tam miejsc brzydkich i brudnych. Ruin starożytnych i współczesnych. Bywa orientalnie, egzotycznie lub europejsko. Bogato lub biednie.
Grecja to intensywne doznanie i wyzwanie, dla którego warto porzucić leżak na plaży lub przy basenie, choć nie należy zapomnieć o wypoczynku. Cudownie jest patrzeć w morze i pozwolić, żeby głowę wypełnił jego szum, usuwając wszelkie problemy w niedostępne zakamarki umysłu.
Od Greków warto zarazić się swobodą, radością życia, intensywnością przeżyć, umiłowaniem zabawy oraz spotkań z rodziną i przyjaciółmi i uszanowaniem dla tradycji. Miałam okazję obserwować greckie wesele, z obowiązkowymi tańcami greckimi. Szkoda, że u nas nikt już nie tańczy na weselach poloneza i mazura.
Teraz niech przemówią obrazy, bo słów mi nie wystarczy, żeby opisać to, co przeżyłam i widziałam. Selekcja była trudna, a zdjęciom z Aten oraz o tematyce żywnościowej i tak będę musiała poświęcić osobne wpisy. Wybaczcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz