Dziś znowu danie, które znałam tylko ze sklepowej półki z gotowymi daniami i postanowiłam zrobić samodzielnie od podstaw. Tym razem będzie to popularna w Polsce fasolka po bretońsku, w Bretonii ponoć zupełnie nieznana. Bliższa wydaje się być Brytyjczykom, którzy chętnie jadają fasolkę z pomidorami i kiełbaskami na śniadanie.
Korzystając ze słoika lub puszki, mamy do czynienia z fast foodem, ale domowa wersja to już prawdziwy slow food. Pracy wymaga niewiele, za to sporo czasu. Fasolę trzeba namoczyć na noc, a potem długo ją gotować, ale warto poczekać, bo różnica w smaku jest kolosalna.
To typowy eintopf o rustykalnym charakterze, który można wielokrotnie odgrzewać. Warto ugotować go z podwójnej ilości składników i połowę zakonserwować w słoiku. Będzie jak znalazł, gdy będziemy potrzebowali obiadu w pięć minut.
FASOLKA PO BRETOŃSKU
500 g karłowego Pięknego Jasia, 500 ml 100-procentowego soku pomidorowego, 250 g kiełbasy (3 śląskie), 150 g wędzonki krotoszyńskiej (lub wędzonego boczku), 2 cebule, 2 ząbki czosnku, 2 liście laurowe, po łyżeczce suszonego majeranku, tymianku i cząbru, sól i pieprz oraz 2-3 suszone papryczki peperoncini, jeśli chcemy uzyskać wersję pikantną
Fasolę na noc zalewamy wodą. Po 12 godzinach odsączamy i zalewamy świeżą wodą do poziomu 1 cm nad fasolą. Gotujemy z liściami laurowymi na niewielkim ogniu z uchyloną pokrywką.
Gdy woda odparuje przykrywamy garnek i odstawiamy.
Kiełbasę i wędzonkę kroimy w kostkę, cebulę i czosnek drobno siekamy. Wędliny wrzucamy na zimną patelnię, stawiamy na ogniu i czekamy, aż wytopi się z nich tłuszcz. Wtedy dodajemy cebulę, a gdy się zeszkli dorzucamy na minutę czosnek.
Do garnka z fasolą dolewamy sok pomidorowy i przekładamy zawartość patelni. Doprawiamy majerankiem, tymiankiem, cząbrem i papryczkami, jeśli ich używamy. Dusimy na niewielkim ogniu, aż fasola będzie odpowiednio miękka.
Na koniec przyprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Najlepiej smakuje ze świeżym pieczywem, które można maczać w sosie.
Czasami lubię zjeść fasolkę na obiad :-)
OdpowiedzUsuń