Pojechałam dziś odwiedzić Rodziców i spotkała mnie tam miła niespodzianka w postaci drożdżowych rogalików mojej Mamy. Przepis na nie był w domu "od zawsze", zapisany w starym, pożółkłym już zeszycie i wchodził w skład żelaznego repertuaru cukierniczego Mamy. To taki przepis, który chce się przekazać kolejnym pokoleniom, bo stanowi część domowego kulinarnego dziedzictwa.
Nie jest skomplikowany, choć nieco pracochłonny, bo wymaga cierpliwego wałkowania, wycinania i zawijania. W nagrodę otrzymujemy jednak furę mięciutkich rogalików, od których trudno się oderwać. Spróbujcie, a może te drożdżowe rogaliki dołączą również do waszej listy przebojów. Jeśli chcecie zabrać coś słodkiego na imprezę składkową albo upiec coś dla dziecka na wigilię klasową, ten przepis to pewniak.
ROGALIKI DROŻDŻOWE MOJEJ MAMY
4 szklanki mąki, 250 ml śmietany (słodkiej, 12-procentowej), 200 g drożdży, 250 g masła, cukier puder, opakowanie cukru z prawdziwą wanilią, cytryna, marmolada - wieloowocowa lub różana
Drożdże rozprowadzamy w śmietanie. Mąkę łączymy z masłem, siekając drobno nożem, jak na kruche ciasto. Wlewamy po trochu śmietanę z drożdżami, dodajemy łyżkę cukru pudru, cukier waniliowy i trochę skórki otartej z cytryny. Wyrabiamy gładkie, miękkie ciasto.
Partiami rozwałkowujemy ciasto na grubość 1/2 cm i wycinamy je w trójkąty. Na brzegu każdego trójkąta kładziemy trochę marmolady, zwijamy go tak, by czubek był na wierzchu i zaginamy w półksiężyc (w stronę przeciwną niż ta, w którą wycelowany jest czubek trójkąta).
Rogaliki układamy na blasze wysmarowanej masłem i pieczemy na złoto w 180-200 st. C (z termoobiegiem w niższej temperaturze, bez termoobiegu w wyższej).
Robimy lukier - do cukru pudru dodajemy tyle soku z cytryny, by uzyskać pożądaną konsystencję. Lukier powinien być na tyle gęsty, by nie spływał. Gdy rogaliki przestygną, lukrujemy je za pomocą pędzla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz