Czasem kupuję ubrania na zapas. Coś ślicznego wpada w moje ręce i chcę to koniecznie mieć, choć jeszcze nie wiem, po co. Podobnie jest z jedzeniem. Kupuję różne dziwne produkty, nie mając żadnego planu, jak je wykorzystać. Prędzej czy później nadarza się okazja, na którą sukienka od miesięcy wisząca z nieoderwaną metką w szafie będzie pasowała idealnie, a długo nieużywane artykuły spożywcze doczekują w końcu swoich pięciu minut (chyba, że leżąc zapomniane gdzieś wśród zapasów stracą przydatność do spożycia).
Jednym z takich długo oczekujących nabytków był makaron z winem Barolo, który skusił mnie swoim bordowym zabarwieniem. Postawiłam na oczywistą oczywistość i sos do winnych taglioline też powstał z czerwonego wina. Pozostałe składniki to polędwica wieprzowa (być może wołowina byłaby lepsza, ale ja akurat miałam niewykorzystany do końca fragment wieprza), czerwona cebula i bakłażan. Wymyśliłam sobie, że w sosie będą leśne grzyby, ale jako że nie dostałam ich nigdzie, a sama nie byłam chętna na wyprawę do lasu, to wybrałam warzywo o podobnej, gąbczastej strukturze. Żeby pocieszyć się nieco po zamianie świeżych grzybów na bakłażana, dodałam kilka grzybków suszonych.
Makaron wyblakł w gotowaniu, ale dodane przeze mnie wino zabarwiło całość na kolor buraczkowy. Co do smaku, to razem z Panem D. zakwalifikowaliśmy ten eksperyment kulinarny do kategorii "nieco dziwne, ale dobre". Kto się odważy?
TAGLIOLINE PODWÓJNIE Z WINEM ORAZ Z POLĘDWICĄ WIEPRZOWĄ, CZERWONĄ CEBULĄ I BAKŁAŻANEM
250 g długiego makaronu (taglioline al Barolo), oliwa (nie dziewicza), czerwona cebula, 5 suszonych grzybów, pół bakłażana, pół polędwicy wieprzowej, szklanka czerwonego wina półwytrawnego (powinnam użyć wytrawnego Barolo,żeby idealnie dopasować się do makaronu, ale wolałam wykorzystać resztkę tego, które miałam), sól, biały pieprz, szczypta cynamonu, szczypta gałki muszkatołowej, świeży rozmaryn, ewentualnie trochę cukru
Suszone grzyby zalewamy niewielką ilością ciepłej wody.
Wstawiamy wodę na makaron. Gdy się zagotuje solimy ją i gotujemy kluski.
Cebulę kroimy w piórka, mięso i oberżynę w sporą kostkę.
Na patelni rozgrzewamy mocno oliwę i smażymy na niej cebulę oraz polędwicę i bakłażana. Gdy mięso się zrumieni, wlewamy na patelnię szklankę wina i wodę, w której moczyliśmy grzyby. Same grzybki siekamy i dorzucamy do sosu. Odparowujemy, by potrawa nie zalatywała alkoholem, przyprawiamy solą i pieprzem, a także cynamonem i gałką muszkatołową (makaron też miał w składzie te przyprawy, a także goździki). Możemy nieco posłodzić, jeśli użyte wino było kwaśne. Na koniec dodajemy posiekane listki rozmarynu. Makaron, ugotowany al dente i odcedzony, wrzucamy na patelnię i mieszamy z sosem.
Uwielbiam takie wykwintne dania, polędwiczki i czerwona cebula, do tego wino i bakłażan, świetne połączenie ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, połączenie się udało, ale wciąż kusi mnie to, które pierwotnie zaplanowałam - z grzybami leśnymi :)
Usuń