Mój blog nie należy do tych, które z wyprzedzeniem podają przepisy świąteczne. Sama robię wszystko zazwyczaj tuż przed świętami albo w ich trakcie i dopiero wtedy mogę podzielić się z Internetami moimi okolicznościowymi wypiekami.
Wczoraj pojechałam do rodziców piec, bo sama wciąż nie mam piekarnika. Plan był taki: piekę babkę adwokatową w dwóch egzemplarzach (jeden dla mojej rodziny, drugi eksportowy dla rodziny Pana D.) oraz kruchy spód do mazurka. Pierwsza baba udała się wspaniale, mimo niespodziewanego wycieku podczas pieczenia. Spód do mazurka zrobiłam sprawnie, ale w kuchni ciągle towarzyszył mi Brat. Owszem, świetnie się bawiliśmy, ale zagadana wyjęłam z formy kruchy blat zamiast babki. Nawet jeszcze dobrze nie ostygł, więc przedwczesne rozstanie z formą przypłacił nadkruszonym brzegiem. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się to ukryć pod kolejnymi warstwami mazurka.
Kiedy zwolniłam formę, wstawiłam do pieca drugą babkę i pojechaliśmy na zakupy. Po powrocie mina mocno mi zrzedła, bo zastałam w piekarniku ciasto z wklęsłym zakalcem w środku. Po namyśle odkryłam źródło porażki: nie dodałam jajek! Cóż, pieczenie wymaga jednak skupienia i nie jest to najlepszy czas na wygłupianie się z Bratem, ale nie żałuję, bo już się za nim stęskniłam. Coś za coś!
Mimo porażek mam jedną, piękną babę na prezent, którą mogę Wam zaprezentować. Przepis na nią zapożyczyłam z bloga Domowe Wypieki, którego autorka wzięła go z kolei z niemieckiej książki Dr. Oetkera. Z tym nazwiskiem kojarzy mi się pewna anegdota: na przebieraną domówkę, w której brałam udział, przyszedł kolega, który wyglądał tak samo, jak zawsze. Zapytany o to, za kogo jest przebrany, odparł: "Za dra Oetkera". Sprytne, prawda?
Wracając do rzeczy: babka adwokatowa jest bardzo prosta i szybka w przygotowaniu i na pewno się uda, o ile nie zapomni się o którymś składniku. Ciasto jest wilgotne, z delikatnym aromatem ajerkoniaku. W sam raz do upieczenia na ostatnią chwilę, np. dziś wieczorem. Piekę ją już drugi rok z rzędu, a w następnych latach planuję pewne modyfikacje, do których też Was zachęcam. Zamiast adwokata można dodać inny gęsty słodki likier (np. kawowy lub czekoladowy), a także pokombinować z polewą. Może być czekoladowa, karmelowa, adwokatowa... Do ciasta można wmieszać kawałki czekolady albo marcepanu lub posiekane orzechy. Puśćcie wodze fantazji!
BABKA ADWOKATOWA Z POLEWĄ KARMELOWĄ
125 g mąki pszennej tortowej, 125 g mąki ziemniaczanej, 4 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia, opakowanie cukru z prawdziwą wanilią, 250 g cukru pudru, 250 ml (szklanka) ajerkoniaku i tyle samo oleju (np. słonecznikowego, rzepakowego), 5 jajek, trochę masła i mąki do formy
polewa karmelowa:
100 g (tabliczka) czekolady karmelowej (Wedel Karmellove), 50 ml mleka, plaster masła o grubości 1 cm, łyżka cukru pudru
W dużej misce łączymy suche składniki. Następnie dodajemy składniki mokre i całość mieszamy mikserem na wysokich obrotach, aż powstanie jednorodna, dość rzadka i kleista masa.
Formę smarujemy masłem i obsypujemy mąką, po czym wlewamy do niej ciasto. Pieczemy przez godzinę w 160 st. C (z termoobiegiem, bez - w 180 st.).
Wyjmujemy babę i zostawiamy na 15 minut do przestygnięcia. Wtedy możemy wyjąć ją z formy i zupełnie ostudzić.
Robimy polewę: w rondelku zagotowujemy mleko i zestawiamy je z ognia. Wrzucamy podzieloną na kostki czekoladę, dodajemy masło i cukier puder. Wstawiamy na malutki ogień i mieszamy cały czas, aż czekolada się rozpuści i powstanie pozbawiona grudek polewa. Najlepiej używać trzepaczki.
Za pomocą pędzla lakierujemy babkę polewą. Zostawiamy do zastygnięcia.
ŻYCZĘ WSZYSTKIM SAMYCH UDANYCH WYPIEKÓW, POPISOWYCH DAŃ, KONSUMPCJI BEZ BÓLU BRZUCHA I GŁOWY ORAZ WIOSNY W SERCU, CHOĆBY AKURAT PADAŁ ŚNIEG, BO TEGOROCZNY KWIECIEŃ PRZEPLATA JAK SZALONY. ŻYCZĘ WAM TEŻ, ŻEBYŚCIE SPOTYKALI NA SWOJEJ DRODZE TAKICH LUDZI, JAK PAN, KTÓRY PRZED ŚWIĘTAMI CHODZIŁ PO MIESZKANIACH, SPRZEDAJĄC JAJKA ZE SWOJEJ HODOWLI KUR. NIE MIAŁAM GOTÓWKI, A ON WRĘCZYŁ MI 20 JAJ, MÓWIĄC, ŻE LUDZIOM TRZEBA UFAĆ I ZAPŁACĘ MU PRZY OKAZJI. WESOŁEGO ALLELUJA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz