czwartek, 23 października 2014

Naleśniki z serkiem waniliowym, bananami, solonymi nerkowcami i miodem

     Wspomniałam niedawno o moim chwilowym urazie psychicznym do naleśników. Powstał on, gdy będąc w nienajlepszym humorze, zaplanowałam na jego poprawę naleśniki, a one zamiast polepszyć mi samopoczucie, znacznie je pogorszyły. Pierwszy naleśnik przywarł do patelni, a próba jego odskrobania od dna skończyła się powstaniem czegoś na kształt Kaiserschmarrn. Wyprowadziło mnie to z równowagi, a dwie kolejne porażki wywołały wściekłość porównywalną chyba jedynie z tą, która ogarnęła mnie, gdy jakieś osiem lat temu nie udała mi się lasagne, którą chciałam zaimponować swojemu ówczesnemu chłopakowi. Nie wiem, czym spowodowana była ta klęska - może brakiem wyczucia mocy nowych elektrycznych palników. Dopiero na drugi dzień rano podjęłam kolejną, tym razem udaną próbę i uzyskałam to, co chciałam - naleśniki nadziewane serkiem waniliowym i bananami, polane miodem i posypane słonymi nerkowcami. Od tego czasu jeszcze raz smażyłam naleśniki, tym razem bez żadnych problemów, uraz psychiczny został więc zażegnany. 

     Użyłam dobrego serka z ziarenkami wanilii, który można kupić w Biedronce, choć oczywiście możecie pomieszać twaróg śmietankowy z cukrem waniliowym. A propos naleśników z serem przytoczę pewną historyjkę. Otóż latem trafiłyśmy z Mamą do nowej knajpki, którą zastałyśmy na miejscu starej i sprawdzonej. Właściciele właśnie się w niej urządzali, weszłyśmy więc, choć nie bez rozczarowania. Po posiłku rozczarowanie było jeszcze większe. Naleśniki, które nam podano, były skandalem większym niż moja porażka w tej materii. Ja zamówiłam naleśniki z kurczakiem i warzywami i otrzymałam dwa grube naleśniory, w które zawinięte były kawałki kurczaka w przyprawie curry oraz drobno pokrojone surowe warzywa - cukinia, cebula i pomidory, a całość polana była obficie keczupem. Po kilku kęsach naleśnik rozpadł się, a jego zaskakująca zawartość, pasująca raczej do tortilli z Roti i "sos keczupowy", jak nazwał zwykły keczup kelner, utworzyły pobojowisko odstręczające od jedzenia jeszcze bardziej niż smak. Naleśniki z serem, które wzięła Mama, były w środku cienko posmarowane serkiem homogenizowanym, a z wierzchu polane sosem malinowym z plastikowej buteleczki. Jedząc naleśniki w restauracji, ma się nadzieję, że będą lepsze niż te, które smaży się samemu, a prosząc o naleśniki z serem, liczy się na dobry, przyprawiony cukrem, wanilią i rodzynkami twaróg.
Na odchodnym nowy, rozentuzjazmowany właściciel zapytał, jak nam smakowało. Moje dobre serce pozwoliło mi tylko na drobną uwagę, że wolałabym, aby warzywa w naleśniku były podsmażone i ciepłe. Resztę przemilczałam, choć pewnie niesłusznie. Nie wiem, dlaczego upadła poprzednia knajpa w tym miejscu i ciekawa jestem, czy następni właściciele jeszcze tam urzędują. Szczerze mówiąc wątpię, a nawet mam taką nadzieję. 

      Wybaczcie ten długi wtręt, ale przynajmniej był na temat. Wracając do moich naleśników, to po raz kolejny skorzystałam z przepisu Julii Child. Być może jeszcze nie próbowaliście takiej konfiguracji dodatków, a warto, bo jest bardzo udana. Słone nerkowce są tu tak samo ważne, jak sól w cieście naleśnikowym.


NALEŚNIKI Z SERKIEM WANILIOWYM, BANANAMI, SOLONYMI NERKOWCAMI I MIODEM

Ciasto (przepis Julii Child):

szklanka mąki (polecam zdrowszą mąkę pełnoziarnistą - pszenną typu 1850), 2/3 szklanki zimnego mleka, 2/3 szklanki zimnej wody, 3 duże jajka, 3 łyżki roztopionego masła (plus masło do posmarowania patelni), 1/4 łyżeczki soli

Dodatki:

banany, solone nerkowce, płynny miód (jeśli mamy scukrzony, możemy delikatnie go podgrzać, żeby znów był płynny), serek waniliowy  


Mieszamy składniki ciasta naleśnikowego i wstawiamy je na pół godziny do lodówki.
Na mocno rozgrzanej patelni posmarowanej masłem, smażymy cienkie naleśniki. Smarujemy każdy serkiem, obkładamy plasterkami banana i zawijamy w rulon, kopertę albo składamy na pół. Polewamy miodem, posypujemy nerkowcami, możemy jeszcze z wierzchu ozdobić plasterkami bananów.


2 komentarze: