Wczoraj nadwarciańskie okolice Poznania zalane zostały przez tłumy ludzi, którzy albo chcieli wypuścić w powietrze lampion albo przyszli obserwować szybujące w górę światełka. Wszystko to z okazji Nocy Kupały czyli najkrótszej nocy w roku. Ja z Moim Mężczyzną zasiliłam szeregi obserwatorów, pijąc piwo na trawie nieopodal kościoła św. Rocha. Jako, że komary cięły okrutnie, a przed nosami paradowały nam setki ludzi, to dość szybko wróciliśmy do domu, wzdychając tęsknie za grillem, do którego pogoda była idealna. Szczęśliwie w lodówce czekały marynujące się od kilku godzin piersi z kurczaka, które po przyrządzeniu na patelni grillowej w pewnym stopniu zaspokoiły apetyt na grilla. No właśnie, pisząc ostatnio o moich zasobach sprzętu kuchennego, pominęłam patelnię grillową! Wszystko, co na niej smażę, smakuje wyśmienicie, dlatego z tego miejsca przepraszam ją za to rażące niedopatrzenie.
Przepis powstał spontanicznie, z potrzeby chwili. Bałam się, że jeżeli nie zabezpieczę jakoś niewykorzystanego mięsa, to nie przetrwa ono do kolejnego upalnego dnia. Smażenie go po powrocie znad rzeki ok. godziny 23 było czystą przyjemnością. W domu rozszedł się cudowny zapach, który przywodził na myśl nie tylko podniebne grillowanie, ale też kościelne kadzidło! To z pewnością zasługa rozmarynu i szałwii. Zioła i tajemniczy aromat idealnie wpisały się w klimat Nocy Świętojańskiej.
GRILLOWANE PIERSI Z KURCZAKA W MARYNACIE CYTRYNOWO-ZIOŁOWEJ
2 filety z kurczaka, 1/4 szklanki oliwy z oliwek (nie extra vergine), sok z połowy cytryny, duża szczypta lekko pokruszonych suszonych płatków czosnku (oczywiście nada się też pokrojony w plasterki duży ząbek świeżego czosnku, ale akurat go nie miałam), mieszanka przypraw w młynku, składająca się z soli morskiej, rozmarynu, suszonej skórki cytrynowej, gorczycy, szałwii, kopru oraz białego i różowego pieprzu (gotową mieszankę kupiłam w Lidlu, oczywiście można ją skompletować samodzielnie i użyć świeżo startej skórki z cytryny zamiast skórki suszonej), opcjonalnie świeża natka pietruszki.
Umyte i oczyszczone piersi z kurczaka wkładamy do miski, zalewamy oliwą, dodajemy wszystkie przyprawy i obtaczamy w nich dokładnie mięso. Zostawiamy przynajmniej na godzinę w lodówce. Smażymy na patelni grillowej, przelewając na nią całą oliwę. Czosnek zacznie się szybko palić. Zdejmujemy go wtedy z patelni, żeby nie nabrał goryczy.
Po tym, jak kurczak zrumienił się już mocno z obu stron, postanowiłam pokroić go na kawałki, żeby mieć pewność, że w środku nie jest surowy. Filety przełożone na talerz, na który wcześniej wyłożyłam kawałki czosnku, posypałam posiekaną natką pietruszki. Można podać je np. z grzankami z bagietki, posmarowanymi masłem czosnkowym, no i oczywiście z towarzyszącym zazwyczaj grillowaniu piwem. Bez wątpienia będą smakowały jeszcze lepiej przygotowane na prawdziwym grillu, przy świetle gwiazd lub lampionów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz