wtorek, 18 czerwca 2013

Jajka i szparagi

Znów mogę gotować! Wprawdzie nie na kuchence gazowej, bo jej odpalenie wciąż grozi wybuchem, ale na wygrzebanym z piwnicy palniku elektrycznym. Należał do moich Dziadków, a teraz, zapewne niespodziewanie dla siebie samego, przeżywa drugą młodość. Kluczową sprawą, dzięki której znów mogę wyżywać się kulinarnie, było też kupno patelni. Oczywiście najpierw dokonałam rozeznania w Internecie, gdzie znalazłam artykuł o Cyganie, który na poznańskim Rynku Jeżyckim sprzedawał patelnie żeliwne, ponoć własnej produkcji. Jako, że postanowiłam kupić właśnie żeliwną patelnię, to udaliśmy się z Moim Mężczyzną na poszukiwanie wspomnianego Roma, niestety zakończone fiaskiem. W sklepach z artykułami gospodarstwa domowego nie odpowiadały nam ceny, aż w końcu w TK Maxx znaleźliśmy włoską, emaliowaną patelnię z żeliwa o średnicy 27 cm, przecenioną z prawie 300 zł na 99. Jeszcze tego samego dnia przyrządziłam na niej karmelizowane zielone szparagi z talarkami obgotowanych wcześniej młodych ziemniaków, przyprawione tylko solą i pieprzem i podane z sadzonym jajkiem. Proste i skuteczne. Pół pęczka szparagów, które mi zostało, wylądowało następnego poranka w jajecznicy z dodatkiem trzech młodych cebulek, kilkoma plastrami wiejskiej szynki wieprzowej i pomidorem. Głupio podawać przepis na jajecznicę, ale chcąc sprawdzić, czy szparagi przed dodaniem do jajecznicy należy ugotować, stwierdziłam, że nie brakuje w blogosferze przepisów na to podstawowe danie. Dzięki temu dowiedziałam się, że dobrze jest uprzednio podgotować pokrojone w kawałki szparagi przez ok. 3 minuty. Jajecznica była pyszna i większość jej została z miejsca skonsumowana, tak że do sfotografowania zostały tylko mało reprezentacyjne resztki.



Wczoraj Mój Mężczyzna sprowadził do domu swojego głodnego kolegę. Korzystając z tego, co miałam pod ręką, a więc znów jajek, szparagów (chcemy maksymalnie wykorzystać kończący się powoli sezon na nie), młodych ziemniaków i puszki tuńczyka w sosie własnym, zrobiłam coś na kształt frittaty. Tym razem podam przepis, chociaż ma on podobny poziom trudności do przepisu na jajecznicę. 


FRITTATA Z ZIELONYMI SZPARAGAMI

7-8 młodych ziemniaków, 7 szparagów, 4 duże jajka, puszka tuńczyka w sosie własnym, sól, pieprz, suszony tymianek, gałka muszkatołowa, 2 łyżki masła

Ziemniaki pokroiłam w talarki i ugotowałam al dente w lekko osolonej wodzie. Następnie podgotowałam pokrojone w 2-3 cm kawałki szparagi (3-4 minuty w wodzie ze szczyptą soli i cukru). W miseczce rozbełtałam jajka, starannie jak na omlet, z dodatkiem soli, pieprzu, świeżo startej gałki muszkatołowej i sporą ilością suszonego tymianku.
Następnie na patelni rozpuściłam masło, chwilę podsmażyłam na nim szparagi i ziemniaki, po czym zalałam masą jajeczną i dodałam kawałki tuńczyka. Lekko mieszając poczekałam, aż jajka się odpowiednio zetną. Gotowe! 






Oczywiście zamiast tuńczyka można użyć szynki, boczku lub kiełbasy. Panowie najedli się i byli wyraźnie ukontentowani, a ja miałam satysfakcję, że udało mi się ich nakarmić mimo moich skromnych warunków kuchennych. Nie mam jeszcze w kuchni mebli, a jako blatu grzbietu nadstawia lodówka. Zlew to bardzo pomysłowa, ale prowizoryczna i chwiejna konstrukcja, a na nowej patelni i małym emaliowanym garnuszku kończy się mój asortyment naczyń do gotowania. Duży garnek, jedyny, jaki posiadaliśmy, zaginął gdzieś w czasie przeprowadzki, więc przede mną kolejna misja - zakup solidnego garnka. Powinnam zmienić tytuł bloga na "Kuchnia polowa bez tajemnic". Poniżej skromnie ukryty za lasem szparagów bohater tej kuchni, który po kilku użyciach przestał nareszcie śmierdzieć przypalanym kurzem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz