Wyobraźcie sobie wyrazisty, słodko-pikantny kawałek dojrzałego sera Old Amsterdam, zagryzany delikatną, aromatyczną gruszką, której smak echem odezwał się wcześniej w serze, a do tego kieliszek czerwonego wina. Brzmi wybornie, prawda? I tak też smakuje. Czemu by więc nie połączyć tych składników w jedno? Tak powstał ten deser. Trochę dziwny, ale też intrygujący i zmysłowy. Powiedziałabym nawet, że seksowny. Namiętny kolor, niegrzeczny dodatek sera, no i wino... Ani się obejrzycie, a będą Walentynki. Risotto buraczane i ten deser stworzą menu w sam raz na kolację, po której trzeba będzie zatroszczyć się jeszcze o wspólne śniadanie. No i butelkę dobrego wina na wieczór. W końcu podgrzany alkohol wyparuje.
Jeśli lubicie nietypowe desery, Old Amsterdam jest dobrym tropem. Na jego oficjalnej stronie znajdziecie kilka ciekawych pomysłów, jak zaprezentować go w słodkiej odsłonie. Gruszki w czerwonym winie są też pierwszym przepisem, na jaki trafiłam na blogu Manger, który dopiero co odkryłam. Autorce zazdroszczę miejsca zamieszkania, domu i przepięknych zdjęć, ale nie czuję zawiści. Ja po prostu się zachwycam.
GRUSZKI W CZERWONYM WINIE Z SEREM OLD AMSTERDAM
2 dość twarde gruszki, 200 ml czerwonego wytrawnego wina, łyżka płynnego miodu, szczypta gałki muszkatołowej, trochę sera Old Amsterdam
Gruszki cienko obieramy, przekrawamy na pół i pozbawiamy gniazd nasiennych. W garnku zagotowujemy wino z miodem i gałką muszkatołową (można oczywiście dodać więcej miodu, zależy to od cierpkości naszego wina). Umieszczamy owoce w bulgocącym syropie i gotujemy 5 minut na niewielkim ogniu, przewracając delikatnie co jakiś czas, żeby nabrały nieco koloru (barwa gruszek z bloga Manger jest znacznie intensywniejsza, ale to zapewne dlatego, że gruszki były gotowane 30 minut, a potem jeszcze przez dobę leżakowały w winie).
Dwie połówki gruszek wykładamy na jeden talerzyk, nalewamy we wgłębienie nieco syropu (możemy go zredukować po wyjęciu gruszek, a nawet dodać żelatyny). Posypujemy startym serem.
Kiedy sto lat temu oglądałem reklamy Ery, w których lektor pytał: "Czy potraficie wyobrazić sobie święta bez prezentów?", prychalem przeczuwając przyszłość, że oczywiście, że tak. Ale tego nie potrafię sobie wyobrazić, choć jadłem surowe gruszki z pieczarkami i wędzonym łososiem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? To wcale nie jest dziwny zestaw. Ser i gruszka to sprawdzone połączenie, do wina idealne. Twój tercet jest bardziej egzotyczny. Muszę spróbować gruszki z łososiem i pieczarkami. Jak Ci to smakowało?
UsuńTo było chyba dwanaście lat temu, więc musiałbym odświeżyć ten smak. Dodatkowo ostrzegam, ponieważ był to jednak kwartet. Wszystko było doprawione kilkoma kroplami sosu Sriracha. I nie był to mój przepis, co muszę nadmienić.
OdpowiedzUsuń