Pęczek młodych marchewek kosztował zaledwie 3 złote, a przemieniłam go w całe bogactwo smaków. Naturalną słodycz karotek podkreśla miód, kontrastuje z nią pikantność imbiru i czosnku oraz kwaskowatość soku pomarańczowego. Z marchewką o prym walczy sezam, który występuje aż w trzech postaciach - jako pasta tahini, prażone ziarna i tłoczony na zimno olej. Pod wpływem sezamu zaczynamy myśleć o pełnych aromatów Indiach, a pachnąca jak szyprowo-cytrusowe perfumy kolendra sprawia, że zaczynamy je czuć.
Podróż zaczęłam fizycznie na polskim ryneczku, na którym kupiłam marchewki, a skończyłam mentalnie na barwnym indyjskim bazarze. Zabrałam oczywiście ze sobą Pana D., który pierwszą łyżkę wziął do ust jak zwykle patrząc w monitor, po czym jakby zamarł. Zjadł łyżkę drugą i trzecią, próbując rozpoznawać smaki z miną królika, który identyfikuje dolatujące do niego z różnych stron zapachy.
Orient Express ma stację początkową na najbliższym targowisku. Wskakujcie!
MARCHEWKOWO-SEZAMOWA ZUPA-KREM
Na 2 osoby:
6 młodych marchewek, pół litra bulionu warzywnego, łyżka masła, 3 małe ząbki czosnku, kawałek korzenia imbiru, łyżka płynnego miodu, 2 łyżki pasty tahini oraz łyżka oleju ze słoika z nią, pół szklanki soku pomarańczowego (100-procentowego z kartonu lub wyciśniętego z owocu), 2 łyżki ziaren sezamu, olej sezamowy tłoczony na zimno, dwie garstki liści kolendry, sól morska, pieprz, sproszkowane chili
Przygotowujemy bulion.
Marchewki myjemy, obieramy i kroimy w grube plasterki.
Ząbki czosnku zgniatamy i obieramy, nie kroimy.
Imbir oskrobujemy ze skórki łyżeczką.
W garnku rozgrzewamy łyżkę oleju ze słoika z tahiną i łyżkę masła. Wrzucamy zgniecione ząbki czosnku i ścieramy kawałek imbiru. Podsmażamy kilka minut.
Dodajemy marchewkę, obtaczamy ją w tłuszczu i smażymy kolejne kilka minut. Dolewamy solidną łyżkę miodu i starannie mieszamy, żeby oblepił plasterki marchwi. Karmelizujemy kilka minut.
Teraz zawartość garnka zalewamy bulionem, przykrywamy i gotujemy pod przykryciem 10-15 minut, żeby marchewka zmiękła.
Zdejmujemy zupę z ognia, dodajemy sok pomarańczowy oraz tahinę i odstawiamy, żeby przestygła.
W tym czasie szykujemy sezam i kolendrę. Ziarenka wrzucamy na suchą patelnię i czekamy, aż się zrumienią i zaczną pachnieć. Pilnujemy, żeby się nie przypaliły.
Listki kolendry siekamy.
Zupę blendujemy na gładki krem. Doprawiamy do smaku solą i niewielką ilością pieprzu.
Rozlewamy na talerze lub do miseczek. Każdą porcję posypujemy prażonymi ziarenkami sezamu, polewamy olejem sezamowym, posypujemy szczyptą sproszkowanego chili, a na środek kładziemy posiekaną kolendrę.
Bon voyage!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz